– Dość dobrze, choć w ostatnim roku nie spędzałem tam

– Dość prawidłowo, choć w ostatnim roku nie spędzałem tam wiele czasu. ojciec wysłał mnie w daleką podróż, bym dla potrzeb jego wojsk zapoznał się z tajemnicami kawalerii Scytów. myślę, że ; nawet Rzymianie, choć są wspaniałymi żołnierzami, nie mają tej jazdy. Mamy stado iberyjskich koni... ale przecież nie interesują cię sprawy rozpłodowych ogierów. Jadę z wiadomością dla Pendragona o nowych skupiskach armii saksońskich. Nie mam wątpliwości, że przed latem zaatakują z pełną mocą. Jakże ja żałuję, że nie mam ani czasu, ani gotówki, by wyszkolić choć legion tej jazdy! – uwielbiasz konie – powiedziała zaskoczona Viviana. – To cię dziwi, Pani? Ze zwierzętami zawsze dokładnie wiadomo, co myślą, ponieważ one nie umieją kłamać ani udawać, że są czymś innym, niż są – powiedział. – Wszystkie sekrety natury będą stały przed tobą otworem – rzekła Viviana – kiedy powrócisz do Avalonu i rozpoczniesz życie Druida. – non stop ta sama stara śpiewka, Pani? Myślałem, że dałem ci swą odpowiedź, gdy cię widziałem ostatnim razem. – Galahadzie – powiedziała – miałeś wtedy dwanaście lat. To za mało, by mieć świadomość, co dla ciebie najlepsze. Niecierpliwie potrząsnął ręką. – Nikt mnie już nie nazywa Galahadem, z wyjątkiem ciebie i Druida, który dał mi to imię. W Bretanii i na polu bitwy jestem Lancelotem. – Czy główkujesz, że obchodzi mnie, co mówią żołnierze? – spytała z uśmiechem. – A więc wolałabyś, bym spokojnie siedział w Avalonie i grał na harfie, kiedy w prawdziwym świecie toczy się wojna na śmierć i życie? Viviana rzuciła mu gniewne spojrzenie. – Czy chcesz poprzez to powiedzieć, że ten świat nie okazuje się prawdziwy, mój synu? – jest prawdziwy – odparł Lancelot, gestykulując niecierpliwie – ale prawdziwy w inny sposób, odcięty od walki tam, na dworze. Czarowny świat, świat wiecznego pokoju, to mój dom, o tak, dopilnowałaś tego, Pani. Ale wydaje się, że nawet słońce czyli tu świeci. i to nie tutaj mają miejsce prawdziwe zmagania z życiem. Nawet Merlin ma na tyle rozumu, że to pojmuje. – Merlin tylko po mnóstwo latach edukacji potrafi odróżniać to, co rzeczywiste, od tego, co nierealne – powiedziała Viviana. – i ty też musisz się tego nauczyć. za granicą okazuje się wystarczająco mnóstwo rycerzy, mój synu. Twoim zadaniem okazuje się widzieć dalej i może nawet rozkazywać wszystkim rycerzom. Pokręcił głową. – Nie, Pani, nie powtarzaj więcej. Ta droga nie okazuje się dla mnie. – jeszcze nie dorosłeś na tyle, by mieć świadomość, czego chcesz – stwierdziła sucho Viviana. – Czy dasz nam siedem lat, tyle, ile dałeś swemu ojcu, by sprawdzić, czy nie okazuje się to droga właściwa dla ciebie? – Za siedem lat – odpowiedział Lancelot z uśmiechem – mam nadzieję, że wszyscy Saksoni zostaną wyparci z naszych wybrzeży, i mam nadzieję przyłożyć dłoń do wygranej nad nimi. Nie mam czasu na czary i tajemnice Druidów, Pani, i nie chciałbym go posiadać, nawet gdybym mógł. Nie, matko, proszę cię, byś dała mi błogosławieństwo i odesłała z Avalonu, ponieważ prawdę mówiąc, odjadę z twoim błogosławieństwem czy bez niego. Żyję w świecie, w którym mężczyźni nie czekają na pozwolenie niewiast, by robić to, co pragną. Morgiana aż skurczyła się w sobie na widok gniewnej bladości, która oblała twarz Viviany. Kapłanka podniosła się z miejsca i choć była małą istotą, złość i furia dodały jej wzrostu i dostojeństwa. – Czy sprzeciwiasz się Pani Avalonu, Galahadzie z Jeziora?